Powrót.

Zielińska Grażyna

Ankieta:


Plany na bliższą i dalszą przyszłość:
Przyszłość jest mi całkowicie nieznana, więc nie planuję jej. Jedynie współtworzę razem z czasem, w każdej chwili obecnej, wciąż na nowo, tak aby samą siebie zachwycić i zaskoczyć, bo przecież moje plany są często takie śmieszne i tak często są burzone przez nieprzewidywalność wydarzeń na świecie, w życiu w ogóle, przez wzajemne ludzkie relacje. W tak zaskakującej często aurze dostosowuję się w pełni do zakrzywionej czasoprzestrzeni, aby dokonując zmian topologiczych nie zmieniać daleko sięgającego sensu zamierzeń, zmieniając jedynie metody dochodzenia do celu.
Zadania bliższe jakie sobie stawiam, wytyczając konsekwentnie swoje cele, dotyczą badań naukowych, prowadzonych własnymi metodami pracy nad ikoną Andreja Rublowa – Trójca Święta, co łączy się nierozdzielnie z geometrią ikony, z mikroświatem i mechaniką kwantową, którą traktuję poważnie lecz hobbystycznie i z radością.
Dalszą przyszłość łączę z niespodziankami i zaskakującymi sytuacjami, ponieważ będzie to era nowej rzeczywistości technicznej, matematycznej, teologicznej, filozoficznej... Mam zamiar w niej uczestniczyć czynnie z własną pomysłowością...

Książka, która wywarła na mnie największe wrażenie:
K-dron, Janusz Kapusta (Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, 1995) – z powodu nowo odkrytej przez polskiego artystę bryły jedenastościanu – formy nieskończoności, która zawsze była, nikt o jej istnieniu nie wiedział i do dzisiaj ta forma nie jest zbyt znana, a na pewno nie jest jasna jej elementarna funkcja. To wrażenie i fascynacja Kedronem było tak autentyczne i mocne, że doprowadziło mnie do kontynuacji badań nad tą formą oraz do własnych teorii w mikrokosmosie, co może kiedyś okaże się cenne dla kosmologii – mam nadzieję.

Toruń lubię za...
Miasto - Gród Kopernika lubię z kilku powodów, choć od 1982 roku tęsknię szczerze i nieustannie za Wrocławiem – moim miastem młodości i szczęścia. Tam zostawiłam przyjaciół, wspomnienia, wysokiej klasy konserwowane obiekty zabytkowe... Urodziłam się w Toruniu, mieszkałam 24 lata, z przerwą na 7-letni pobyt we Wrocławiu, i znowu mieszkam tutaj jak u siebie kolejne 27 lat, bo tak potoczyło się życie, jakby niezależnie ode mnie... Kiedyś nie lubiłam Toruniu za małomiasteczkowość, za plotkarskie środowisko, za brak rozmachu, brak wielkich osobowości, brak oddechu światowego... i nagle kiedy odkryłam nowe przyjaźnie, życzliwość oraz trudności, które w każdym zakątku świata trzeba tak samo pokonać, zrozumiałam, że to miejsce ze średniowiecznymi tradycjami jest przepełnione bardzo ciekawymi ludźmi... I nagle uświadomiłam sobie, że Toruń lubię chyba głównie za niemą obecność wielkiego autorytetu jakim był uczony i kanonik – Mikołaj Kopernik. Czuję się czasem potencjalną kontynuatorką myśli i koncepcji Mikołaja Kopernika, który we wszystkim szukał prawdy, który doprowadził do rewolucji naukowej na świecie i nie obawiał się marzyć i wierzyć w moc urzeczywistniania swoich marzeń i intuicji... Jest to miasto żywe i dynamiczne, nie za duże, co jest dla mnie ważne, z ofertą kultury i sztuki na co dzień co daje możliwość rozwoju...
Toruń jako miasto lubię też prawdopodobnie z powodu gotyckiej zabudowy urbanistycznej i tradycji tego okresu jako obecność tej epoki wciąż we współczesności, jako łącznik z tym okresem – czasu katedr (epoki, którą cenię najbardziej).

Ulubione miejsca w Toruniu:
Starówka, ale i Bydgoskie Przemieście oraz Kaszczorek; chociaż powinnam wymienić Podgórz – moją rodzinną dzielnicę, po drugiej stronie Wisły, z urokliwymi miejscami zabaw w podchody, w palanta, górę, z której godzinami zjeżdżałam zimą na sankach, boiska z taflą lodu w zimę stulecia, która była miejscem gonitwy na łyżwach, urokliwych pól zielonych, które mijałam jeżdżąc rowerem, czy chodząc daleko pieszo po mleko "do krowy", drogi przez rwący strumyk do starej 100-letniej szkoły... Dawniej były takie odwiedzane przeze mnie miejsca mojej "Małej Ojczyzny", dzisiaj każdy kąt na Ziemi gdzie jestem ja sama ze swoją Małą Ojczyzną w sercu, z najbliższymi jest tym ważnym wydarzeniem i wyjątkowym miejscem, które pamiętam i poznaję, powracam... a mimo to osiadłam na "stare lata" w Kaszczorku, blisko Wisły, Drwęcy, jezior, pól i lasów, bo tu mam skrawek Nieba i Kosmosu na własność.

Zainteresowania artystyczne i nie tylko:
Szeroko rozumiane hobby artystyczne to wszelka sztuka najwyższych lotów jak i ta użyteczna, teatr życia i sceny. Drama jako styl życia i metoda pracy w różnych dyscyplinach życia. Chociaż przyznam szczerze, że w ostatnich latach najbardziej interesuje mnie fizyka kwantowa, świat w mikroskali, mózg z jego tajemnicami i wszystko to, co można osiągnąć i dokonać w życiu z serii rzeczy prawie niemożliwych do sfinalizowania...

Czas wolny wypełnia mi...
Czas wolny wypełnia mi nie tylko kontakt z Najbliższymi, z Dziećmi, z Przyjaciółmi, ale i kontakt z Naturą, z "autorytetami" za pośrednictwem przekazu myśli i przeżyć w książkach, w teatrze, filmie... Kontemplacja zabiera mi sporo czasu, wtedy wszystko jest proste, ciche, jasne i piękne.

Twórca, którego cenię najbardziej:
Filozof Demokryt i Sokrates, Kopernik i Einstein, Skłodowska-Curie oraz twórca helisy DNA i RNA oraz twórca teorii kwantów...

Gdybym nie była tym, kim jestem, to...
...to i tak byłabym sobą, czyli potencjalną osobą, zawsze – inaczej istnienie nie ma sensu. Gdybym nie była tym, kim jestem, to byłoby beznadziejnie, a może tylko bardziej ubogo i mniej duchowo?!

Autorytetem dla mnie jest...
...każdy kto jest prawdziwy w zachowaniu, jest zgodny z tym co mówi i co robi. Święci – kiedyś myślałam...
Autorytetem naukowym i osobistym jest
Pani Profesor dr hab. Zofia Mocarska-Tyc – kobieta z osobowością duchową (UMK w Toruniu), która potrafi "Być Człowiekiem" i uczoną mając dla wszystkich ludzi zawsze otwarte i życzliwe serce.
Nadal nie stracił na autorytecie polski uczony – ks. Michał Heller za swoją konsekwencję w dążeniu do celu i skromność oraz dydaktyczną umiejętność prostego mówienia o najważniejszych sprawach naszego Wszechświata...
Autorytetem dla mnie są moi prawdziwi Przyjaciele, ponieważ są mądrzy i kochani.

Najmilsze wspomnienie z dzieciństwa:
To trudne pytanie...

Nauczyciel lub mistrz, którego pamiętam:
Ś.p. mgr Maria Michnowska – historyk sztuki – wykładowca na UMK w Toruniu, świetny znawca przedmiotu, z dużą kulturą osobistą, wymagający; nigdy nie doceniony naukowiec z prawdziwą skromnością i delikatnością.
Nauczyciel nauczania początkowego - Pan Nowak, wychowawca, który kształtował moją postawę życiową od pierwszych lat szkolnych. Mistrzów wielkich było wielu poprzez kontakt z ich słowami zawartymi w książkach... Literatura i sztuka...
Mistrz "po nazwisku" – pamiętam ich wielu, a jednego, nie osobiście, tylko z przekazu obrazów, którymi się posługiwał, malował słowem obrazowym twarze ludzi, zapisywał pędzlem biblijne sceny w sposób doskonały, przemyślany i przeżyty stosując trudną, wielowarstwową technikę laserunkową, nakładając kilkadziesiąt warstw, by wyrazić głębię swoich uczuć. To jest artysta-malarz Rembrandt van Rijn.

Najbardziej szalone, niezwykłe lub fascynujące wydarzenie z mojego życia:
Praktyka konserwacji kamienia po pierwszym roku w Kłodzku, kiedy z młodzieżą zdobywaliśmy nocami twierdzę.
Wiara i chęć osiągnięcia marzeń i rzeczy niemożliwych, a więc takich, które są bardzo trudne do osiągnięcia i wymagają wiary, wariactwa, odwagi, wyobraźni i trochę szczęścia... W mocy ludzi jest marzenia urzeczywistniać, więc mam nadzieję na szalone lata, które są jeszcze przede mną. Odkrywam nowe prawa Natury, które zamierzam opublikować...






do góry