Powrót.

Kościelecki Stefan

Recenzja:


(…) Malarstwo Stefana Kościeleckiego jest w swoim rygorystycznym realizowaniu programu ambitniejsze tylko czy skuteczniejsze? Jego zainteresowanie światłem nie jest jednak malarskie, jest spekulatywne. Mamy tu do czynienia już nie tylko z niuansami między białym, a czarnym. Dla właściwego określenia jego poczynań może należałoby zacytować Moholy-Nagy, wg którego "Ponieważ światło jest elementem przestrzenno-czasowym wchodzimy wyłącznie przez zaakcentowanie problemu światła w regiony nowego odczucia przestrzeni". Kościelecki nazywa ją międzyświetlną. Trzeba przyznać, że w porównaniu z dziełami artystów, wyznających podobne programy, świat przez niego stwarzany nie jest monotonny czy ubogi. Wprost przeciwnie, dynamika rozwijających się układów stwarza iluzję rzeczywistego ruchu, a nawet dźwięku. Zbliża to go do technicyzmu kamery, co jest ceną poniesioną za przeciwstawianie się prawom płaszczyzny ostatecznie dwuwymiarowej. (…)
/Bogusław Mansfeld, 1966 r./






do góry