Szarszewski Krzysztof Maria
Recenzje:
Kolejny tomik poezji Krzysztofa Marii Szarszewskiego poszerzony o utwory pisane w czasach studenckich musi podobnie jak poprzedni wywrzeć wrażenie na czytelniku. Magia słowa, delikatna choć żarliwa, romantyczna stylizacja jego utworów, pełna czarodziejskich znaczeń oraz subtelne nawiązania do estetyki skamandrytów, wyłaniają poetę, dla którego miłość w szerokim tego słowa znaczeniu stała się głównym motywem twórczości. Bardziej wnikliwa lektura jego poezji ukazuje inne jeszcze przymioty wyobraźni, jak i osobowości autora. Należy tu podkreślić emanujący z jego wierszy estetyczny stosunek do świata, a nawet wszechświata — przy często stosowanych odniesieniach kosmologicznych i astronomicznych oraz natury i uczuciowości człowieka, pozbawionych jednak erotycznych konkretów, bo pisanych pod iście kobieco czułymi skrzydłami... zda się bardziej Psyche niźli Erosa. Jednocześnie utwory jego zawierają inną jeszcze, bardzo interesującą cechę. Mam tu na myśli postawę autora cechującą się umiejętnie osadzoną ironią i autoironią przez co wiersze nie są ckliwe, jak emocjonalność ich mogłaby sugerować, ale podejmują swoistą grę z własnym widzeniem świata a także z czytelnikiem, który niekiedy jest zaskakiwany słowami w iście tuwimowskim nastroju, jak na przykład w wierszu tytułowym. Wiele w jego utworach wyszukanych aluzji literackich i kulturowych, są to więc utwory dla zdecydowanie wyrobionego literacko czytelnika. Nie oznacza to jednak, ze są hermetyczne. Każdy znajdzie tu interesujące tematy czy obrazy, jednak nie każdy odczyta intertekstualne nawiązania stosowane przez autora. Niekwestionowanym walorem jego twórczości jest bez wątpienia wysublimowany język utworów z nieśmiałymi lecz udanymi próbami słowotwórczymi (heliomistrz, miodoróżany, conocność, schizalchemik), wzbogacającymi neologizmami i tak już kwiecistą metaforykę, ekspresyjność jego lirycznych obrazów miłosnych. Wszystko to ukazuje autora jako osobę świadomie korzystając z mowy jako narzędzia literackiego, a co przy tym ważne przeciwstawiającego się jak najbardziej świadomie, obecnej we współczesnej poezji i prozie kolokwializacji i wulgaryzacji języka, wbrew zasadzie „Poetis omnia licet”, co sam często podkreśla w swoich wypowiedziach.
Prof. dr hab. Maria Jakitowicz
Kwiecistość stylu, wybujałość metafor, szeroki horyzont lirycznego obrazowania to najbardziej znaczące cechy poezji Krzysztofa Marii Szarszewskiego. Z pewnością zainteresuje ona tych czytelników, którzy upodobali sobie twórczość o barokowej proweniencji, którzy szukają liryki osadzonej głęboko w literaturze a szerzej: kulturze - polskiej i europejskiej, którzy lubią wyraziste obrazy liryczne, bogatą metaforykę, ekspresję gwałtowną i nad wyraz silne poetyckie wzruszenie. Szczególne miejsce zajmują tu pełne dojrzałego, lecz nad wyraz subtelnego erotyzmu, utwory miłosne. Jednak myliłby się ten, kto szukałby w tym tomie jedynie wzniosłych uczuć i emocji. Mimo iż są one tu mocno eksponowane, poezja ta nie pozbawiona jest głębszego namysłu, refleksji dotyczącej spraw najważniejszych - miłości i śmierci, zmagania dobra ze złem i sensu istnienia. Co ważne, autor ogranicza się do stawiania pytań, nie stara się na nie odpowiadać, deklarować czy określać. Nie chce czytelnika pouczać, narzucać swojego sposobu myślenia, stara się jedynie formułować pytania, dzielić się swoimi przemyśleniami i rozterkami, zmusić swego czytelnika do namysłu, do zastanowienia się i samodzielnego poszukania odpowiedzi.
Dr Rafał Moczkodan
do góry