Roszczynialski Łukasz
Recenzje:
Muzyka to ładnie skomponowana i zaaranżowana praise music – coś w sam raz dla mojej żony, a nie dla takiego wyznawcy krwistego hard core’a jak ja. Ale słucha się tego wyśmienicie – nowocześnie zagrane (miejscami fajne tempa i nawet przesterowane gitary - na co nie zawsze się odważą muzycy z tego kręgu) i zaśpiewane przez chór. Smaczki typu - drumla, tarabuka i mniej znaczące zabawki dodają płycie kolorytu, a poszerzenie instrumentarium o trąbkę i saksofon dają tej muzyce oddech. Cała płyta, to jeden wielki hymn dziękczynno – pochwalny. Idealny do tego, by się z nim budzić rano i kłaść spać wieczorem. Słychać w tej muzyce wewnętrzną radość ludzi żyjących w zgodzie i łączności z Bogiem, ludzi rozradowanych tą łącznością, którzy mają pragnienie, by wyśpiewać to, i swoje pragnienie realizują. Znacząca pozycja jeśli chodzi o uzupełnienie oferty pomiędzy Oweyo, Deus Meus, a śpiewami z Taize.
/Grzegorz Wacław a.k.a. Dziki, RUaH.pl, online/
"Listopad, niemal koniec świata" jak to śpiewał, czy też raczej deklamował Świetlicki. Pogoda knajpiana - szaro, zimno, deszczowo, błoto i liście, miasto stoi w korkach. Jednym słowem jesienna deprecha, cytując innego wybitnego wieszcza polskiej kultury. Na tak bezlitosną aurę twórczość nomen omen Parassola, działa niczym wyjątkowo skuteczne antidotum.
(...) Zespół powstał w 2008 roku w Solcu Kujawskim, ale dopiero teraz udało im się wydać debiutancki album zatytułowany "Krok do przodu" - który jest tak naprawdę krokiem wstecz, bynajmniej nie w negatywnym sensie. Old school pełną gębą, czy też vintage, używając modnych dziś określeń. Nie uświadczymy tutaj ani grama nowoczesnych brzmień, żadnych kosmicznej elektroniki ani wbijających w podłogę beatów. Proste, ale nie prostackie, bardzo klimatyczne i momentami nieco melancholijne bujanie, dokładnie takie jakiego słuchaliśmy w starych dobrych czasach, kiedy świat miał jeszcze prawdziwy, a nie cyfrowy smak. To nie jest granie dla kasy ani sławy, ani żadne napinanie się na wielką sztukę - to po prostu dobra zabawa i przede wszystkim radość ze wspólnego grania, co zresztą doskonale w tych dźwiękach słychać. Ten nostalgiczny wehikuł czasu nie jest absolutnie wadą - Parassol gra naprawdę z fajnym feelingiem, kołysząc słuchaczem przez blisko godzinę. (...) Do tego wszystkiego dochodzą fajne, bezpośrednie teksty -kilka prostych, ale zapadających w pamięć życiowych prawd, zarówno po polsku jak i w języku Szekspira.
Po kilkudniowym obcowaniu z debiutem Parassola - jestem jak najbardziej za. Można by czepiać się ze to wszystko już było, ze płyta powiela schematy ograne od lat, ale całość brzmi po prostu bezpretensjonalnie - szczerości i pozytywnej energii nie sposób chłopakom odmówić. Fajnie się tego słucha a to chyba najważniejsze.
/Krzysztof Stachowiak, fabrykazespolow.pl, online/
do góry