Powrót.

Mikołajczak Sebastian Piotr

Autorecenzja:


Podejmowane już od wieków w kulturze próby uchwycenia istoty sennych marzeń dowodzą, że ten specyficzny stan umysłu i ciała nadal intryguje twórców, zwłaszcza wobec braku jednoznacznego sprecyzowania jego istoty oraz zgody na proponowane przez naukę teorie rozwiązujące zagadki senne. Z pewnością stwierdzić można, iż obszar tej "świadomości nieuświadomionej" stanowić będzie wdzięczną inspirację działań twórczych, nieprzebraną kopalnię motywów i aluzji tematycznych odnajdujących swoją realizację w każdej dziedzinie sztuki.
Tematyka, jaką podejmuję w swych pracach, odnosi się do przestrzeni onirycznych. Moje poszukiwania dotyczą natury naszych własnych relacji wobec nieuświadamianego na co dzień udziału świata snu, "niewidzialnego" i "niematerialnego”. Zastosowane w moich pracach materiały i świadome wykorzystanie ich właściwości tworzą w moim odczuciu oniryczny obraz, jaki urzeczywistnia się w szklanych przestrzeniach nasyconych barwami światła. Symetria i asymetria zastygłych w bezruchu kształtów, gotowych do wzrostu, dynamizujących całość kompozycji oraz zaistniałe rytmy iluzji optycznej, działają na podświadomość, oszukują umysł gotowy odnajdywać w nich kontury materialnego świata. W przestrzeni zawieszenia i nieostrości, na styku zrozumienia i tajemnicy, gdzie sen splata rzeczywistość z iluzją, to co realne z lustrzanym odbiciem, pamięć przedmiotów z ich obrazami, wydarzenia z przeszłości z tym, co projektowaliśmy tylko w marzeniach.

/Sebastian Piotr Mikołajczak/


Recenzja:


Laboratorium snu

Kompozycje młodego rzeźbiarza z Torunia, Sebastiana Mikołajczaka, będące efektem wytrwałej pracy kilku ostatnich lat (2006-2009) niewątpliwie zaliczyć można do dzieł nowych i oryginalnych. Prezentowane tu prace trudno jest jednoznacznie określić, a tym bardziej usystematyzować; podobnie jak wcześniejsze (cykl "W objęciach Morfeusza"), wymykają się próbom klasyfikacji. To, co w nich nowe, intrygujące, wydaje się oczywiste od pierwszego z nimi kontaktu. A jednak uważny widz szybko spostrzega, że został schwytany w pułapkę rozlicznych paradoksów; jeśli da się uwieść, czeka go wyprawa w regiony nieznane i radość obcowania ze sztuką (jakkolwiek niemodnie by to dziś brzmiało).
Materiał i technika, które Sebastian Mikołajczak odkrył i zastosował jako najbardziej odpowiednie dla wyrażenia swoich artystycznych pomysłów i przekonań stanowią oryginalny wkład w dzieje rzeźby współczesnej. Po wielu eksperymentach, z ogromną konsekwencją i artyzmem połączył trzy odmienne materie: szkło, wodę i powietrze/światło, pokazując nowe możliwości definiowania sztuki w oparciu o ich zestawienie.
(…)
W podróży w nieznane światy niemałą rolę odgrywa też przestrzeń zewnętrzna, którą rzeźbiarz rozumie i kreuje w sposób sobie właściwy, podporządkowując onirycznej wizji całości.
(…) Zacierają się granice przestrzeni, realności i iluzji, tym bardziej, że poszczególne części kompozycji jej zasadniczo samodzielne byty – nakładają się na siebie i odbijają w sobie nawzajem tworząc, dzięki zmianom oświetlenia, multiplikacje form oraz samej przestrzeni. Artysta, niczym uczony w laboratorium, bada związki między poszczególnymi elementami, odkrywa niespodziewane efekty, próbuje połączyć je w spójny system. (…)
Ta gra, przenikanie się miejsc i przestrzeni realnych i mentalnych stanowi ważny element artystycznego myślenia i kreacji toruńskiego rzeźbiarza.
(…)
Kreacje Sebastiana Mikołajczaka poruszają wyobraźnię, przemawiają do intelektu, wzbudzają emocje. Jest w nich logika konstrukcji i mistyka światła, racjonalność geometrii, matematyka form, ale i poetycka intuicja. Rytm i harmonia układu, czystość pozbawionych koloru, minimalistycznych obiektów, wykorzystanie podstawowych żywiołów jako elementów współtworzących (nie)realne byty, poetyka snu zapisana w formie znaków i wspomnień (jakby laboratoryjnie wypreparowanych), stwarzają płaszczyznę do wszechstronnej refleksji i skłaniają do szukania wciąż nowych kontekstów, głębszych znaczeń i archetypicznych odniesień.

/Anna Mosingiewicz. Wstęp do katalogu wystawy/






do góry