Powrót.

Jasiński Stanisław

Recenzje:


(…) Pan Stachu – Stanisław Jasin Jasiński – szanowny autor eksponowanych fotografii przedstawia na nich różne stare gruchoty. Głównie pordzewiałe lokomotywy. Jak pamiętamy śmierdzące, dymiące i zgrzytliwe, nieprzyjemnie hałasujące. Wielkie, ciężkie i brudne. Co on chce przez to osiągnąć? Nie wiem! Mógłby przecież uwieczniać miłe puszyste kotki, roześmiane dzieci, rodzinne wycieczki tak jak my wszyscy to robimy. Ale nie on się uparł i od jakich 20 lat uwiecznia te pokraki. Niema człowieka, który by nie miał nieprzyjemnych wspomnień związanych z podróżami koleją. Tłok, spóźnienia pociągów, zagubione bagaże, z jednej strony pijani współpasażerowie, a z drugiej brak piwa w Warsie, przesiadki na zimnych dworcach, zakaz palenia (albo brak miejsc w przedziale dla niepalących – proszę sobie wybrać co jest gorsze)… To jeśli chodzi o zwykłych obywateli. Pomyślmy jak koszmarnie kolej się kojarzy kolejarzom, którzy mają z nią kontakt permanentny bo tam pracują. I proszę mi nie mówić, że praca jest największym szczęściem człowieka. Praca to praca a na przykład picie piwa to picie piwa. Chyba niema wątpliwości co jest większym szczęściem. Owszem wszyscy to pamiętamy – to niemiłe, irytujące, męczące… Ale popatrzcie Państwo, wystarczy jeden czynnik: UPŁYW CZASU i nawet nie zauważamy – że użyję metafory lotnej jak parowóz – kiedy zwrotnica wspomnień się przestawia. O 180 stopni. Ni stąd ni z owąd uświadamiamy sobie, że pewna niegdysiejsza podróż, którą przeżywaliśmy jako torturę wielogodzinnego stania na korytarzu miała inny, ważniejszy aspekt. (…) I tak każdą minioną przygodę związana z konduktorką, podnoszącym się semaforem, drzazgą z kolejowego podkładu w pupie – choćby wtedy była to przygoda bardzo niemiła – dziś wspominamy z nostalgią i pewnym rozrzewnieniem. Wystarczy, że zdajemy sobie sprawę, że mieliśmy wtedy np. 17 lat… No i na tej sztuczce – po mojemu – opiera swą wystawę pan Stachu. Nafotografował starych rupieci. Czarno na białym pokazuje nam te kupę złomu a my tego nie widzimy! Widzimy nie te kawały żelastwa ale to co było w ich wnętrzach. Nie, nie chodzi o węgiel. Chodzi o duszę. Bo te maszyny naprawdę ją miały.
/Lech Tadeusz Karczewski: Lokomotywa, 3 XII 1999 r./

Wystawę prac fotograficznych Stanisława Jasińskiego "Pożegnanie epoki Pentacon ORWO" można określić jako poetycki esej fotograficzny. Ekspozycja przybliża zaledwie cząstkę twórczości autora. Pokazuje przemyślenia twórcy o fotografii oraz naszej rzeczywistości. Jest unaocznieniem rozważań, odczuć i przeczuć. Powstanie i kompozycje wystawy należy tłumaczyć ciekawością, tudzież potrzebą ogarnięcia i uzewnętrznienia gromadzonych przez lata doświadczeń. Będąc artystą fotografikiem, autorem zdjęć dokumentacyjnych, a także poetą – autorem wierszy i obrazów fotograficznych, które są wierszami oraz autorem tekstów o sztuce współczesnej, Stanisław Jasiński zadawał sobie pytania o fotografię. Odpowiedzi, które mogłyby formułować, nie dość, że nie są jednoznaczne, to stają się coraz bardziej złożone. Nie są wcale teoretyzowaniem piękno ducha, skoro tak wiele – właściwie: coraz więcej – miejsca w naszym życiu zajmują obrazy fotograficzne. Poprzez nie poznajemy świat, kształtujemy nasze wyobrażenia, doznajemy wzruszeń. I coraz częściej sięgamy po aparat fotograficzny! (…)
/Jerzy Grochowiak, 1999 r./






do góry