Powrót.

Krupska Maria

Recenzje:

Dzieła tej wspaniałej artystki w pierwszym wrażeniu wydają się bardzo swobodne (jakby przypadek określał bieg ołówka) i zadziwiają subtelnością, która oscyluje pomiędzy przeciwstawnymi walorami wybiegając ku białym przestrzeniom. Patrząc bardziej uważnie odkrywa się ich inną naturę. Stajemy w obliczu dzieła bardziej skomplikowanego formalnie, w którym kształty bądź rozpływają się w bieli papieru, bądź czerń tła działa jakby było to miejsce, z którego bierze początek proces tworzenia.
Dla Krupskiej obraz musi odkrywać się stopniowo, jakby chodziło o tajemnicę, której zna się szczegół bez posiadania drogowskazu umożliwiającego dotarcie do niej. Wygląd czegoś jest w tych dziełach przedstawiony jako coś pewnego, kształt jest łatwy do odczytania, lecz poza tym pierwszym etapem odbioru, przychodzi spotkanie z inną rzeczywistością, rzeczywistością wyższego rodzaju.
Nieskończona ilość prostokątów, które zapełniają przestrzeń, i które rozpaczliwie pogrążają się w morzu swoich fal. W dziełach tej artystki ma miejsce spotkanie możliwości tkwiących w materiale, występuje w nich dwoistość między geometryczną ideą a rzeczywistością. Walka między uprzedmiotowieniem a wolnością.

/M. Alvarez (Argentyna) XXII Międzynarodowy Plener Malarski "Architektury trwanie", 1998/

(…) Wystawa twórczości Marii Krupskiej, otwierana w listopadzie 2004 roku, w toruńskiej Galerii Sztuki Wozownia, być może przypomni wykładniowe i prorocze dzieło rysunkowe z początku drogi. Albowiem jej zawartość, planowaną do ekspozycji, można analizować posługując się ideowo-artystycznymi wytycznymi owej magicznej Puszki. Poznawanie świata w plastycznej aktywności artystycznej jest bliskie postawom racjonalnym. Osobowość Marii Krupskiej cechuje duża doza racjonalizmu. Autorka jest fascynatką naukowej wiedzy o świecie. Legitymuje się stałym czytelnictwem czasopism i publikacji naukowych. Często, w rozmowach prywatnych, zwierza się z lektury nowych danych naukowych, którymi żyje, i które przekłada na plastyczne przedstawienia fragmentów odkrywanego świata. Jak w cyklu sześciu rysunków pt. "Pole morfogenetyczne". Zwłaszcza, w pracach: IV, V i VI tego cyklu. Przedstawiają one półabstrakcyjne twory materii. Twory meduzowate i muszlowate, dopasowane i koegzystujące w trakcie spowolnionego procesu odklejania się części miękkiej tkanki natury od części skamieniałej. Jak w procesie graficznym - zdejmowania odbitki z matrycy, po wydruku. Inna praca cyklu, rysunek I., powściągliwie zarysowuje duchową stronę wyłaniania się konkretu z tajemniczego niebytu. Z pyłowych, gazowych, czarnych dziur kosmicznych nadchodzi życiowe tchnienie, kształtujące kręgosłup usztywnienia materii w ciało stałe. Najbardziej znakowo i symbolicznie morfogenezę wyraża w tym cyklu rysunek nr II, a najbardziej nieokreślenie - praca nr III, którą można traktować jako ilustrację tajemnicy i niewiedzy, wtórującej odkrywaniu świata. Tej nieodstępnej towarzyszki ludzkiego poznania, której obrazowania nie pomija krytyczny umysł i zmysł plastyczny Marii Krupskiej. W sześciu rysunkach "Pola morfogenetycznego" Autorka zestawia miękkie plamy czarnych otchłani z pacierzami i siatkowymi strukturami kształtującej się materii. Światło przepalające te rysunki, światło nietkniętej bieli kartki, wydobywa fragmenty świata z ciemności kosmicznej nocy. Wyświetla tajnie otchłani i zawiązki morfogenezy. Pod względem formalnym, poszczególne prace cyklu nawet znacznie różnią się między sobą. Nie reprezentują pustego, estetycznego wariantowania motywu. Krupska nie dba o tak zwaną znakowość swojej sztuki, do dziś rytualnie celebrowaną w akademickiej świadomości artystycznej. Skupia się raczej na jakimś drobnym podproblemie naukowego poznania i uplastycznia swoje wyobrażenia domniemanej ikonosfery w obrazach rysunkowych i malarskich. Jest bardziej wierna plastycznie "rozgryzanemu" problemowi niż potrzebie zachowania estetycznej miarki znaku indywidualnego. Miarki, propagowanej np. w merkantylnym środowisku francuskiego informelu i bezwiednie uprawianej u nas, w postawie akademickiej. (…)
/Wiesław Smużny Toruń, dn. 10 X 2004 r./






do góry